Bardzo
starałam się wyglądać, jakbym nadal spała. Nie otworzyłam oczu lecz baczne
nasłuchiwałam, co robi. Wiedziałam, że usiadł na łóżku i prawdopodobnie patrzył
na mnie. Przynajmniej tak czułam. W pewnym momencie atrapo-szafa zaskrzypiała.
Wstał. Zaczął cicho stąpać po podłodze mojego mieszkania, strzelając przy tym
stawami. W pewnym momencie ustał, a do
moich uszu nie dochodził żaden dźwięk.
Po
chwili znów zaczął się poruszać. Był coraz bliżej mnie. Jego stawy znowu
strzeliły, a ja wiedziałam, że ukucnął. Co
on tak strzyka? Pomyślałam, próbując nie unieść kącików ust ku górze.
Wiedziałam, że jest przy mnie, więc na pewno by to zauważył. Zdawałam sobie
sprawę, że jego wzrok jest wlepiony we mnie. Miałam ogromną nadzieję, że moje
włosy nie wyglądają jak po poparzeniu prądem. Na ogół takie nie były, ale kto
wie, czy Pan Bóg nie chciałby spłatać mi figla.
Poczułam
jak kładzie dłoń na mojej żuchwie, a kciuk wędruje na policzek. Lekko się
wzdrygnęłam, a jego ręka się zawahała. Po chwili jednak, znowu zaczął głaskać
mój polik, który-mam nadzieję-nie zaróżowił się. Jego dotyk był dość przyjemny.
Po dwóch minutach blondyn zsunął swoją rękę, założył mi pasmo włosów za ucho i
wyszedł.
Gdy
tylko usłyszałam trząśnięcie, podniosłam się tak szybko, że przed moimi oczami
pojawiły się czarne plamy. Mocno zacisnęłam powieki, a gdy je otworzyłam, obraz
wrócił do normy. Podbiegłam do drzwi i spojrzałam w wizjer. Nie było go. A czego oczekiwałaś, że będzie tam stał i
czekał, aż go wpuścisz, idiotko? Dopiero wyszedł. Wyszłam na korytarz lecz
po blondynie nie pozostał żaden ślad.
Sekundę później stałam przed
lustrem sprawdzając stan włosów. Odetchnęłam z ulgą, gdy stwierdziłam, że
wyglądają dobrze. Jeżeli włosy rano można nazwać ‘wyglądającymi dobrze’. Po
prostu były normalne. Nie bardziej niesforne niż zazwyczaj, co mnie ucieszyło.
Przeszłam koło stolika, kierując się w stronę wyspy kuchennej z zamiarem zjedzenia
czegokolwiek. Niespodziewanie stanęłam, cofnęłam się o parę kroków i spojrzałam
w dół. Na stoliku leżała mała karteczka. Przeczytałam ją z zawrotną prędkością.
,,Dziękuję,
Twój przyjaciel Ross’’
- Friendzone.
– powiedziałam uśmiechając się kpiąco.
Dwa dni
później umówiłam się z Ratfliffem na filmową noc. Jakimś cudem, wszyscy
członkowie R5 mieli zajęty wieczór. Na szczęście Eleonor mogła się pojawić.
Mówię ,,na szczęście’’, bo miałam nadzieję, że to będzie duży maraton. Nie
dlatego, że nie chciałabym być sama z Ellem. Wręcz przeciwnie-uwielbiam go. To
wspaniały człowiek, który zawsze potrafi mnie rozbawić, a co najlepsze-czuję
się przy nim niesamowicie swobodnie. Nie spotkałam jeszcze osoby, która stałaby
mi się tak bliska. Co jeszcze bardziej zaskakujące-w tak krótkim czasie.
Oczywiście, mam dobre znajome, które bardzo szanuję i lubię. Jednak przy
szatynie czułam coś, czego jeszcze nie czułam przy nikim. Taką jakby komfortową
pewność. Gwarancje, że on zawsze będzie. Nie wiem, skąd zrodziło się to
wyobrażenie. Nie było jeszcze okazji, która by to udowodniła. Mimo to, nie
potrzebowałam tego rodzaju dowodów. Wystarczył mi sposób w jaki na mnie
patrzył, w jaki się ze mną śmiał i w jaki do mnie mówił.
Z
rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
-
Jestem! – krzyknął Ell wyrzucając ręce w górę. Tym samym upuścił dwie paczki
popcornu, które przyniósł. – Teraz możesz klaskać. Gwiazda przybyła.
-
Mogłabym teraz umrzeć. To byłoby zaszczytem, zakończyć żywot w blasku twej
chwały.
- Się
wie. Dobra, mała. Co oglądamy? – rzekł podchodząc do kuchennej części
mieszkania. Wyjął dwie miski(znał moją klitkę lepiej ode mnie. Bardzo często mi
gotował ostatnimi czasy)i wsypał do nich popcorn. Następnie zaniósł je na stół
i patrzył na mnie wyczekująco. Zebrałam sześć filmów, które posiadałam i
podałam mu do ręki.
- Hm,
hm. Wszystkie jakieś takie gówniane – burknął czytając tytuły.
- Rat,
to są klasyki! Wszystkie mają przynajmniej jednego Oscara.
- I co
z tego? Masz do wyboru cztery filmy – powiedział wyjmując pudełka z tylnej
kieszeni spodni. – Tupot małych stóp, Król Lew, Herkules, albo Straszny Film.
- Łał,
masz naprawdę duże kieszenie – szepnęłam bardziej do siebie, niż do niego.– Nie
wiem. Ja tam lubię prawie wszystkie filmy Disney’a. Ale na ,,Królu Lwie’’
zawsze płaczę.
- Ja
też! – krzyknął przybijając mi piątkę.
- Chcemy
płakać?
-
Zostawmy to na późniejszą godzinę. Herkules?
- Deal.
Dobra. Dzwonię do Eleonor.
Po
krótkiej rozmowie z przyjaciółką byłam pewna, że nie uda jej się przyjść. Przepraszała
mnie przez dobre dwie minuty, choć nie wiem dlaczego. Nie byłam zła. Musiała
zająć się kuzynką. Myślała, że uda jej się wyjść wcześniej, jednak nie było
szansy.
-
Zostaliśmy sami. Włączaj – uśmiechnęłam się do mojego towarzysza.
- A co
się stało?
-
Rodzinka. Daj to, bo widzę, że jeżeli DVD ma więcej niż dwa lata, to cię przerasta – rzekłam wyrywając mu z ręki
płytę.
-
Dziewczyno, normalni amerykanie mają normalną telewizję z aplikacją o nazwie
,,netflix’’. Wiesz, do czego to służy? Włączasz, wpisujesz film lub serial i
oglądasz co chcesz i ile chcesz.
- Tak?
A ile płacisz miesięcznie? Nie oglądam telewizji, więc u mnie by to nie
przeszło, dzięki. Poza tym, nie jestem amerykanką – zaśmiałam się podchodząc
do kuchni. Wzięłam dwie szklanki, cocca-colę oraz sok pomarańczowy i postawiłam
je na stoliku. – Okej, włączaj! – Byliśmy gotowi by rozpocząć seans.
- To,
jak się bawiłaś przedwczoraj? – zapytał znienacka. Po obejrzeniu ,,Herkulesa’’,
,,Strasznego Filmu’’ i ,,Króla Lwa’’ przez ponad godzinę nie włączyliśmy
żadnego filmu. Cały czas rozmawialiśmy. Była już czwarta nad ranem, więc chcąc
niechcąc moje oczy zaczęły się powoli zamykać. Mimo to, siedziałam nadal
wyprostowana patrząc na zmęczoną twarz towarzysza.
- Wiem,
że wiesz – rzekłam posyłając mu niewzruszone spojrzenie. Byłam zbyt śpiąca, by
się tym przejąć.
-
Wszystko wiem – szepnął puszczając mi oczko. Jego ramię nagle mnie oplotło,
jakby chciał mieć pewność, że jestem bezpieczna. – Czemu go wzięłaś?
- Nie
wiem – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, kładąc głowę na torsie Ratliffa.
- Ech…
Sophia. Nie powinnaś dopuszczać do siebie Rossa, gdy jest pod wpływem
czegokolwiek.
-
Czemu?
-
Powiedzmy, że jest trochę nieprzewidywalny – rzekł gładząc moje włosy.
- Jak
to?
-
Dowiesz się. Zapewne niedługo.
Momentalnie
podniosłam głowę i wyprostowałam się. Otworzyłam szeroko oczy nadając im surowego
wyrazu, choć przyszło mi to z trudem, gdyż byłam niesamowicie śpiąca. Ell
spojrzał na mnie zaskoczony.
- Chcę
wiedzieć teraz. Nie jestem cierpliwa, dobrze o tym wiesz.
- To
akurat. Poćwiczysz. Ross ci powie, jeżeli ci ufa. A jeżeli nie, to ja nie
powinienem tego zdradzać.
-
Jesteście popieprzeni - burknęłam jadowicie.
- Wiem.
Idź spać – odpowiedział kojąco znowu przyciągając mnie do siebie.
Co uwielbiałam w naszej relacji? To, że zawsze
była czysta. Czysto przyjacielska, czysto braterska. Żadnych, podświadomych
miłosnych myśli.
Kolejnego
dnia-w sobotę-odprowadziłam przyjaciela apartamentu R5. Miałam w planach zostać
u nich dwie godziny. O czternastej bowiem musiałam znaleźć się w pobliskim
teatrze, który cieszy się bardzo dobrą opinią i chwali świetnymi aktorami. Na
ogół, na moim kierunku studiów, nie można było grać nigdzie poza szkołą. Po
pierwsze-nie było na to czasu, a po drugie New York University nie życzył sobie
tego. Jednak moja uczelnia współpracowała z ów teatrem i raz na cztery
miesiące, studenci mogli wziąć udział w jednym przedstawieniu. Jeżeli
oczywiście wygrają przesłuchania. Tym samym, mają trochę więcej swobody w
szkole i dostają dodatkowe credits* na paru zajęciach. Jest to bowiem
niesamowite doświadczenie, gdyż w niektórych spektaklach można wystąpić z
czołowymi aktorami teatralnymi. Zdecydowałam spróbować.
Gdy
dochodziliśmy do windy, naszą rozmowę o ogarniającym mnie stresie przerwał dźwięk
smsa.
- To
Rydel – powiedział. – Chce, żebym podjechał na chwilę do Stop&Shop. Jest za rogiem. Zaraz będę, ok?
-
Jasne – rzekłam, a Ell włożył mi klucze do ręki.
- Chyba
nikogo nie ma. Jak chcesz to możesz jechać ze mną.
- Nie,
nie. Nie ma problemu. Poczekam – uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ok –
rzucił tylko i zaczął biec w stronę wyjścia, uważając, by nie pośliznąć się na
marmurowej posadzce. Hotel był naprawdę wysokiej klasy. Wszystkie pomieszczenia
były idealnie ozdobione i czyste. Dla mnie było tu nawet zbyt perfekcyjnie.
Weszłam
do apartamentu, który znajdował się na samej górze. Jedna ze ścian w salonie
była cała oszklona, dzięki czemu widok na Nowy York był wspaniały. Zawsze
uwielbiałam wielkie okna. Mogłabym tu siedzieć i godzinami czytać książki. Taka
piękna sceneria!
To
miejsce wydawało się dużo bardziej przytulne. Nie było tak idealne, jak reszta
hotelu. Na stole leżały niepoukładane czasopisma, na podłodze pod telewizorem
czarna koszulka, a w rogu stała czarna gitara akustyczna. Dość przytulnie.
Choć wystrój był raczej surowy, miał w sobie
coś co mi się podobało. Był nowoczesny, ale nie przestylizowany.
Nagle
usłyszałam muzykę z pokoju znajdującego się w głębi korytarza. Po chwili jednak
melodia popłynęła z każdego głośnika w domu. Też bym chciała mieć tak wszystko zsynchronizowane pomyślałam.
- O,
witaj Fee – rzekł uśmiechnięty Ross.
-
Cześć – powiedziałam unosząc kąciki ust ku górze. Nie poczułam się
niezręcznie, co mnie bardzo ucieszyło. Bałam się, że nasze spotkanie będzie ciche
i niekomfortowe. Tymczasem zaczęło się dobrze. – Nie pojechałeś z resztą?
- Nie,
chciałem sobie trochę wychillować. – Był ubrany w ciemną koszulkę bez rękawów i
szare spodnie. Prawdopodobnie brał prysznic, gdyż jego włosy były mokre i skierowane
w różne strony świata. – To co tam? – rzucił podchodząc do kanapy tanecznym
krokiem.
-
Jestem zestresowana! Za dwie godziny mam casting w teatrze! – krzyknęłam
unosząc ręce ku górze w geście zrozpaczenia. Choć starałam się o tym nie
myśleć, gdzieś w głębi duszy bardzo przejmowałam się tym spektaklem.
Piosenka zmieniła się na ‘’Twist
and Shout’’, a blondyn podszedł do mnie i uśmiechnął się znacząco.
- No to
się rozluźnisz – rzekł łapiąc moją rękę. Nie czekał na moje pozwolenie, po
prostu zaczął obracać mnie między swoimi ramionami.
-
Przykro mi, Ross, ale nie jestem dobrą tancerką – rzuciłam poprzez śmiech.
-
Widzę.
- No
wiesz?! Jak możesz… - burknęłam udając urażoną.
-
Żartuje, mogło być gorzej.
- Umiem
jive’a, walca oraz parę hip-hopowych sztuczek. Zawsze coś! – wykrzyknęłam. Nie
powiedziałam jednak nic więcej, gdyż muzyka była zbyt głośna. Poza tym ciężko
byłoby rozmawiać, bo Ross bardzo energicznie mnie prowadził.
Witajcie. Z rozdziału jestem niesamowicie niezadowolona. Jest gówniany. Przepraszam. Mimo to, byłoby mi szkoda cały usunąć, bo trochę czasu mu poświęciłam. Z tego powodu jest mi jeszcze bardziej przykro, bo powinien być choć trochę dobry! A nie taki słaby... Ech, nie wiem. Mam trzy strony więcej, ale ich nie publikuję, bo muszę je zmodyfikować. Moje plany zmieniają się z zawrotną prędkością. Niby już miałam rozdział, a potem całkowicie pozmieniałam bieg wydarzeń. Dlatego nie publikuję reszty tego, co mam na komputerze, bo coś mi nie pasuje w kolejności wydarzeń.Jestem pewna, że jeszcze milion razy je pozmieniam. Hahaha. Zobaczymy, co to z tego wyjdzie. Postaram się, by kolejny był lepszy. Przeepraszam Was
Dziękuję Wam za ostatnie komentarze :)
Rozdział "gówniany", "słaby"? Żrtujesz sobie ze mnie?! Rozdział jest fantastyczny. Czytałm go z ogromnym uśmiechem na ustach, ale jeśli chcesz by kolejny był jeszcze lepszy to nie ma problemu. :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ja nie jestem nieciekawska jak Fee. Bardzo chcę widzieć co z Rossem. No, ale mam nadzieje, ż niedługo się dowiem ;)
Czekam z wielką niecierpliwością na kolejny rozdział :)
Twoja historia bardzo mi się podoba, a niewiele historii o R5 może sprostać moim wymaganiom. Czekam na next. Ps. Bardzo mi się podoba twój szablon.
OdpowiedzUsuńI taka mała prośba od fanki:
Czy możesz w wolnej chwili zajrzeć na ten blog:
r5-sny-nie-spelnione.blogspot.com
Podzielam twój gust jeśli chodzi o ff, a twoje zdanie się dla mnie liczy. Czy możesz powiedzieć co o tym myślisz?
okay.
OdpowiedzUsuńnudzę się, czekając na wenę, i nagle DUP! Nowy c:
Początek z Rossem - hflsnaobjxhcfdsgohh <3333333333333
Czytam dalej, nogi na biurku mi drętwieją, ale walić, bo Ell przyjacielem Fee cc:
Dalej.
"Król Lew" *..*
Hmm... Popieprzyły ci się dni - piszesz "dwa dni później", a potem Ell pyta o wczorajszy wieczór XD
Ale who cares kiedy Ell i Fee tacy słit??
Nigdy nie pisałam tego bloggerkom, ale jakos tak dostałam weny :
gdy piszesz dialogi, zwracaj uwagi na to, co jest po wypowiedzi (po myślniku). Kiedy jest to coś w stylu "powiedział, rzekł, spytał" nie wstawiasz kropki na końcu wypowiedzianego zdania, no chyba, ze jest to znak zapytania, trzykropek lub wykrzyknik, i zaczynasz od małej litery. Natomiast kiedy po wypowiedzi jest "Spojrzal na mnie...", "Ubrany był w..." i inne duperele niemające nic wspólnego z określeniem wypowiedzi, piszesz kropkę (lub znak zapytania itd), a po myślniku zaczynasz z dużej litery.
No. W razie pytan uderzaj, kontakt masz u mnie na blogu :3
[Chyba zapiszę sobie tę radę i będę robić na innych blogach "kopiuj-wklej" xd]
No.
Ross i Fee na koniec ccccc: Aż ciekawa jestem co dalej się wydarzy cc:
Komentarz mało składny, ale cóż c:
Ładny szablonik, nie powiem :33
To co... Do nexta.
U mnie nowy we wtorek c:
Pisz spokojnie, weny życzę!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDziękuję za te rady. Choć czytam jakieś tam poradniki jak pisać dialogi, często robię błędy. I tak jest lepiej niż kiedyś. Wezmę sobie to do serca. Poprawię ten rozdział, a w następnym już, mam nadzieję, nie dopatrzysz się takich błędów. :D
UsuńDzięki jeszcze raz! Przeczytałam, że czasem powinno się stawiać kropkę nawet jak potem jest ''powiedział'', ale nadal mi się to pieprzy. Cóż, nauczycielki zbyt dobrej z języka polskiego nie miałam, co mnie w sumie nie usprawiedliwia.
Przepraszam za błędy i jeszcze raz dzięki za rady, to naprawdę bardzo pomocne!
Bardzo ciekawie piszesz, historia mocno się rozwija i muszę przyznać, że bardzo się wciągnęłam :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Adwrd przez http://sunshinelittlestory.blogspot.com ;)
Świetny.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie :)
http://how-to-be-proud.blogspot.de/
wcale nie gówniany ;p początek sweet, jej relacje z Ellem jeszcze lepsze. uwielbiam czytać i uśmiechać się do ekranu, a tak właśnie było :) nie mogę się doczekać tego, co dalej będzie z Rossem, więc lecę do następnego :D
OdpowiedzUsuńpoczątek mega ojaa i w ogóle bardzo mi się podoba to,że ona się przyjaźni z Ellem bo zawsze pomijając fakt,ze Ross jest głownym bohaterem ff to 'drugoplanowa' role gra Riker tzn nie drugoplanowa tylko no wiesz o co mi chodzi bejbik niee mega mi sie to podoba i wgl fajnie,ze ich relacja się polepsza dobra podobnie jak Klima lecee do nastepnego bo mam zaleglosci za ktore przepraszam ale jak chcemy kiedys zabalowac w Hollywood to musze zarabiac haha buziaczkiiii ;333
OdpowiedzUsuńNie prawda, że rozdział jest zły!!!
OdpowiedzUsuńJest dobry a nawet bardzo! Podobają mi się poboczne wątki, które wprowadzasz, też są ciekawe i przyjemnie się je czyta. Jestem ciekawa co dalej z Sophie i Rossem 😍