sobota, 20 września 2014

Rozdział szósty.

                Bardzo starałam się wyglądać, jakbym nadal spała. Nie otworzyłam oczu lecz baczne nasłuchiwałam, co robi. Wiedziałam, że usiadł na łóżku i prawdopodobnie patrzył na mnie. Przynajmniej tak czułam. W pewnym momencie atrapo-szafa zaskrzypiała. Wstał. Zaczął cicho stąpać po podłodze mojego mieszkania, strzelając przy tym stawami.  W pewnym momencie ustał, a do moich uszu nie dochodził żaden dźwięk.
                Po chwili znów zaczął się poruszać. Był coraz bliżej mnie. Jego stawy znowu strzeliły, a ja wiedziałam, że ukucnął. Co on tak strzyka? Pomyślałam, próbując nie unieść kącików ust ku górze. Wiedziałam, że jest przy mnie, więc na pewno by to zauważył. Zdawałam sobie sprawę, że jego wzrok jest wlepiony we mnie. Miałam ogromną nadzieję, że moje włosy nie wyglądają jak po poparzeniu prądem. Na ogół takie nie były, ale kto wie, czy Pan Bóg nie chciałby spłatać mi figla.
                Poczułam jak kładzie dłoń na mojej żuchwie, a kciuk wędruje na policzek. Lekko się wzdrygnęłam, a jego ręka się zawahała. Po chwili jednak, znowu zaczął głaskać mój polik, który-mam nadzieję-nie zaróżowił się. Jego dotyk był dość przyjemny. Po dwóch minutach blondyn zsunął swoją rękę, założył mi pasmo włosów za ucho i wyszedł.
                Gdy tylko usłyszałam trząśnięcie, podniosłam się tak szybko, że przed moimi oczami pojawiły się czarne plamy. Mocno zacisnęłam powieki, a gdy je otworzyłam, obraz wrócił do normy. Podbiegłam do drzwi i spojrzałam w wizjer. Nie było go. A czego oczekiwałaś, że będzie tam stał i czekał, aż go wpuścisz, idiotko? Dopiero wyszedł. Wyszłam na korytarz lecz po blondynie nie pozostał żaden ślad.
                Sekundę później stałam przed lustrem sprawdzając stan włosów. Odetchnęłam z ulgą, gdy stwierdziłam, że wyglądają dobrze. Jeżeli włosy rano można nazwać ‘wyglądającymi dobrze’. Po prostu były normalne. Nie bardziej niesforne niż zazwyczaj, co mnie ucieszyło. Przeszłam koło stolika, kierując się w stronę wyspy kuchennej z zamiarem zjedzenia czegokolwiek. Niespodziewanie stanęłam, cofnęłam się o parę kroków i spojrzałam w dół. Na stoliku leżała mała karteczka. Przeczytałam ją z zawrotną prędkością.
,,Dziękuję,
Twój przyjaciel Ross’’

                - Friendzone. – powiedziałam uśmiechając się kpiąco.

                Dwa dni później umówiłam się z Ratfliffem na filmową noc. Jakimś cudem, wszyscy członkowie R5 mieli zajęty wieczór. Na szczęście Eleonor mogła się pojawić. Mówię ,,na szczęście’’, bo miałam nadzieję, że to będzie duży maraton. Nie dlatego, że nie chciałabym być sama z Ellem. Wręcz przeciwnie-uwielbiam go. To wspaniały człowiek, który zawsze potrafi mnie rozbawić, a co najlepsze-czuję się przy nim niesamowicie swobodnie. Nie spotkałam jeszcze osoby, która stałaby mi się tak bliska. Co jeszcze bardziej zaskakujące-w tak krótkim czasie. Oczywiście, mam dobre znajome, które bardzo szanuję i lubię. Jednak przy szatynie czułam coś, czego jeszcze nie czułam przy nikim. Taką jakby komfortową pewność. Gwarancje, że on zawsze będzie. Nie wiem, skąd zrodziło się to wyobrażenie. Nie było jeszcze okazji, która by to udowodniła. Mimo to, nie potrzebowałam tego rodzaju dowodów. Wystarczył mi sposób w jaki na mnie patrzył, w jaki się ze mną śmiał i w jaki do mnie mówił.
                Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
                - Jestem! – krzyknął Ell wyrzucając ręce w górę. Tym samym upuścił dwie paczki popcornu, które przyniósł. – Teraz możesz klaskać. Gwiazda przybyła.
                - Mogłabym teraz umrzeć. To byłoby zaszczytem, zakończyć żywot w blasku twej chwały.
                - Się wie. Dobra, mała. Co oglądamy? – rzekł podchodząc do kuchennej części mieszkania. Wyjął dwie miski(znał moją klitkę lepiej ode mnie. Bardzo często mi gotował ostatnimi czasy)i wsypał do nich popcorn. Następnie zaniósł je na stół i patrzył na mnie wyczekująco. Zebrałam sześć filmów, które posiadałam i podałam mu do ręki.
                - Hm, hm. Wszystkie jakieś takie gówniane – burknął czytając tytuły.
                - Rat, to są klasyki! Wszystkie mają przynajmniej jednego Oscara.
                - I co z tego? Masz do wyboru cztery filmy – powiedział wyjmując pudełka z tylnej kieszeni spodni. – Tupot małych stóp, Król Lew, Herkules, albo Straszny Film.
                - Łał, masz naprawdę duże kieszenie – szepnęłam bardziej do siebie, niż do niego.– Nie wiem. Ja tam lubię prawie wszystkie filmy Disney’a. Ale na ,,Królu Lwie’’ zawsze płaczę.
                - Ja też! – krzyknął przybijając mi piątkę.
                - Chcemy płakać?
                - Zostawmy to na późniejszą godzinę. Herkules?
                - Deal. Dobra. Dzwonię do Eleonor.
                Po krótkiej rozmowie z przyjaciółką byłam pewna, że nie uda jej się przyjść. Przepraszała mnie przez dobre dwie minuty, choć nie wiem dlaczego. Nie byłam zła. Musiała zająć się kuzynką. Myślała, że uda jej się wyjść wcześniej, jednak nie było szansy.
                - Zostaliśmy sami. Włączaj – uśmiechnęłam się do mojego towarzysza.
                - A co się stało?
                - Rodzinka. Daj to, bo widzę, że  jeżeli DVD ma więcej niż dwa lata, to cię przerasta – rzekłam wyrywając mu z ręki płytę.
                - Dziewczyno, normalni amerykanie mają normalną telewizję z aplikacją o nazwie ,,netflix’’. Wiesz, do czego to służy? Włączasz, wpisujesz film lub serial i oglądasz co chcesz i ile chcesz.
                - Tak? A ile płacisz miesięcznie? Nie oglądam telewizji, więc u mnie by to nie przeszło, dzięki. Poza tym, nie jestem amerykanką – zaśmiałam się podchodząc do kuchni. Wzięłam dwie szklanki, cocca-colę oraz sok pomarańczowy i postawiłam je na stoliku. – Okej, włączaj! – Byliśmy gotowi by rozpocząć seans.
               
                - To, jak się bawiłaś przedwczoraj? – zapytał znienacka. Po obejrzeniu ,,Herkulesa’’, ,,Strasznego Filmu’’ i ,,Króla Lwa’’ przez ponad godzinę nie włączyliśmy żadnego filmu. Cały czas rozmawialiśmy. Była już czwarta nad ranem, więc chcąc niechcąc moje oczy zaczęły się powoli zamykać. Mimo to, siedziałam nadal wyprostowana patrząc na zmęczoną twarz towarzysza.
                - Wiem, że wiesz – rzekłam posyłając mu niewzruszone spojrzenie. Byłam zbyt śpiąca, by się tym przejąć.
                - Wszystko wiem – szepnął puszczając mi oczko. Jego ramię nagle mnie oplotło, jakby chciał mieć pewność, że jestem bezpieczna. – Czemu go wzięłaś?
                - Nie wiem – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, kładąc głowę na torsie Ratliffa.
                - Ech… Sophia. Nie powinnaś dopuszczać do siebie Rossa, gdy jest pod wpływem czegokolwiek.
                - Czemu?
                - Powiedzmy, że jest trochę nieprzewidywalny – rzekł gładząc moje włosy.
                - Jak to?
                - Dowiesz się. Zapewne niedługo.
                Momentalnie podniosłam głowę i wyprostowałam się. Otworzyłam szeroko oczy nadając im surowego wyrazu, choć przyszło mi to z trudem, gdyż byłam niesamowicie śpiąca. Ell spojrzał na mnie zaskoczony.
                - Chcę wiedzieć teraz. Nie jestem cierpliwa, dobrze o tym wiesz.
                - To akurat. Poćwiczysz. Ross ci powie, jeżeli ci ufa. A jeżeli nie, to ja nie powinienem tego zdradzać.
                - Jesteście popieprzeni - burknęłam jadowicie.
                - Wiem. Idź spać – odpowiedział kojąco znowu przyciągając mnie do siebie.
 Co uwielbiałam w naszej relacji? To, że zawsze była czysta. Czysto przyjacielska, czysto braterska. Żadnych, podświadomych miłosnych myśli.
               
                Kolejnego dnia-w sobotę-odprowadziłam przyjaciela apartamentu R5. Miałam w planach zostać u nich dwie godziny. O czternastej bowiem musiałam znaleźć się w pobliskim teatrze, który cieszy się bardzo dobrą opinią i chwali świetnymi aktorami. Na ogół, na moim kierunku studiów, nie można było grać nigdzie poza szkołą. Po pierwsze-nie było na to czasu, a po drugie New York University nie życzył sobie tego. Jednak moja uczelnia współpracowała z ów teatrem i raz na cztery miesiące, studenci mogli wziąć udział w jednym przedstawieniu. Jeżeli oczywiście wygrają przesłuchania. Tym samym, mają trochę więcej swobody w szkole i dostają dodatkowe credits* na paru zajęciach. Jest to bowiem niesamowite doświadczenie, gdyż w niektórych spektaklach można wystąpić z czołowymi aktorami teatralnymi. Zdecydowałam spróbować.
                Gdy dochodziliśmy do windy, naszą rozmowę o ogarniającym mnie stresie przerwał dźwięk smsa.
                - To Rydel – powiedział. – Chce, żebym podjechał na chwilę do Stop&Shop. Jest za  rogiem. Zaraz będę, ok?
                - Jasne – rzekłam, a Ell włożył mi klucze do ręki.
                - Chyba nikogo nie ma. Jak chcesz to możesz jechać ze mną.
                - Nie, nie. Nie ma problemu. Poczekam – uśmiechnęłam się delikatnie.
                - Ok – rzucił tylko i zaczął biec w stronę wyjścia, uważając, by nie pośliznąć się na marmurowej posadzce. Hotel był naprawdę wysokiej klasy. Wszystkie pomieszczenia były idealnie ozdobione i czyste. Dla mnie było tu nawet zbyt perfekcyjnie.
                Weszłam do apartamentu, który znajdował się na samej górze. Jedna ze ścian w salonie była cała oszklona, dzięki czemu widok na Nowy York był wspaniały. Zawsze uwielbiałam wielkie okna. Mogłabym tu siedzieć i godzinami czytać książki. Taka piękna sceneria!
                To miejsce wydawało się dużo bardziej przytulne. Nie było tak idealne, jak reszta hotelu. Na stole leżały niepoukładane czasopisma, na podłodze pod telewizorem czarna koszulka, a w rogu stała czarna gitara akustyczna. Dość przytulnie.
 Choć wystrój był raczej surowy, miał w sobie coś co mi się podobało. Był nowoczesny, ale nie przestylizowany.
                Nagle usłyszałam muzykę z pokoju znajdującego się w głębi korytarza. Po chwili jednak melodia popłynęła z każdego głośnika w domu. Też bym chciała mieć tak wszystko zsynchronizowane pomyślałam.
                - O, witaj Fee – rzekł uśmiechnięty Ross.
                - Cześć – powiedziałam unosząc kąciki ust ku górze. Nie poczułam się niezręcznie, co mnie bardzo ucieszyło. Bałam się, że nasze spotkanie będzie ciche i niekomfortowe. Tymczasem zaczęło się dobrze. – Nie pojechałeś z resztą?
                - Nie, chciałem sobie trochę wychillować. – Był ubrany w ciemną koszulkę bez rękawów i szare spodnie. Prawdopodobnie brał prysznic, gdyż jego włosy były mokre i skierowane w różne strony świata. – To co tam? – rzucił podchodząc do kanapy tanecznym krokiem.
                - Jestem zestresowana! Za dwie godziny mam casting w teatrze! – krzyknęłam unosząc ręce ku górze w geście zrozpaczenia. Choć starałam się o tym nie myśleć, gdzieś w głębi duszy bardzo przejmowałam się tym spektaklem.
Piosenka zmieniła się na ‘’Twist and Shout’’, a blondyn podszedł do mnie i uśmiechnął się znacząco.
                - No to się rozluźnisz – rzekł łapiąc moją rękę. Nie czekał na moje pozwolenie, po prostu zaczął obracać mnie między swoimi ramionami.
                - Przykro mi, Ross, ale nie jestem dobrą tancerką – rzuciłam poprzez śmiech.
                - Widzę.
                - No wiesz?! Jak możesz… - burknęłam udając urażoną.
                - Żartuje, mogło być gorzej.
                - Umiem jive’a, walca oraz parę hip-hopowych sztuczek. Zawsze coś! – wykrzyknęłam. Nie powiedziałam jednak nic więcej, gdyż muzyka była zbyt głośna. Poza tym ciężko byłoby rozmawiać, bo Ross bardzo energicznie mnie prowadził.


Witajcie. Z rozdziału jestem niesamowicie niezadowolona. Jest gówniany. Przepraszam. Mimo to, byłoby mi szkoda cały usunąć, bo trochę czasu mu poświęciłam. Z tego powodu jest mi jeszcze bardziej przykro, bo powinien być choć trochę dobry! A nie taki słaby... Ech, nie wiem. Mam trzy strony więcej, ale ich nie publikuję, bo muszę je zmodyfikować. Moje plany zmieniają się z zawrotną prędkością. Niby już miałam rozdział, a potem całkowicie pozmieniałam bieg wydarzeń. Dlatego nie publikuję reszty tego, co mam na komputerze, bo coś mi nie pasuje w kolejności wydarzeń.Jestem pewna, że jeszcze milion razy je pozmieniam. Hahaha. Zobaczymy, co to z tego wyjdzie. Postaram się, by kolejny był lepszy. Przeepraszam Was
Dziękuję Wam za ostatnie komentarze :)

10 komentarzy:

  1. Rozdział "gówniany", "słaby"? Żrtujesz sobie ze mnie?! Rozdział jest fantastyczny. Czytałm go z ogromnym uśmiechem na ustach, ale jeśli chcesz by kolejny był jeszcze lepszy to nie ma problemu. :D
    Szkoda, że ja nie jestem nieciekawska jak Fee. Bardzo chcę widzieć co z Rossem. No, ale mam nadzieje, ż niedługo się dowiem ;)
    Czekam z wielką niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja historia bardzo mi się podoba, a niewiele historii o R5 może sprostać moim wymaganiom. Czekam na next. Ps. Bardzo mi się podoba twój szablon.
    I taka mała prośba od fanki:
    Czy możesz w wolnej chwili zajrzeć na ten blog:
    r5-sny-nie-spelnione.blogspot.com
    Podzielam twój gust jeśli chodzi o ff, a twoje zdanie się dla mnie liczy. Czy możesz powiedzieć co o tym myślisz?

    OdpowiedzUsuń
  3. okay.
    nudzę się, czekając na wenę, i nagle DUP! Nowy c:

    Początek z Rossem - hflsnaobjxhcfdsgohh <3333333333333

    Czytam dalej, nogi na biurku mi drętwieją, ale walić, bo Ell przyjacielem Fee cc:

    Dalej.

    "Król Lew" *..*

    Hmm... Popieprzyły ci się dni - piszesz "dwa dni później", a potem Ell pyta o wczorajszy wieczór XD
    Ale who cares kiedy Ell i Fee tacy słit??

    Nigdy nie pisałam tego bloggerkom, ale jakos tak dostałam weny :
    gdy piszesz dialogi, zwracaj uwagi na to, co jest po wypowiedzi (po myślniku). Kiedy jest to coś w stylu "powiedział, rzekł, spytał" nie wstawiasz kropki na końcu wypowiedzianego zdania, no chyba, ze jest to znak zapytania, trzykropek lub wykrzyknik, i zaczynasz od małej litery. Natomiast kiedy po wypowiedzi jest "Spojrzal na mnie...", "Ubrany był w..." i inne duperele niemające nic wspólnego z określeniem wypowiedzi, piszesz kropkę (lub znak zapytania itd), a po myślniku zaczynasz z dużej litery.
    No. W razie pytan uderzaj, kontakt masz u mnie na blogu :3
    [Chyba zapiszę sobie tę radę i będę robić na innych blogach "kopiuj-wklej" xd]

    No.


    Ross i Fee na koniec ccccc: Aż ciekawa jestem co dalej się wydarzy cc:

    Komentarz mało składny, ale cóż c:

    Ładny szablonik, nie powiem :33

    To co... Do nexta.
    U mnie nowy we wtorek c:

    Pisz spokojnie, weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Dziękuję za te rady. Choć czytam jakieś tam poradniki jak pisać dialogi, często robię błędy. I tak jest lepiej niż kiedyś. Wezmę sobie to do serca. Poprawię ten rozdział, a w następnym już, mam nadzieję, nie dopatrzysz się takich błędów. :D
      Dzięki jeszcze raz! Przeczytałam, że czasem powinno się stawiać kropkę nawet jak potem jest ''powiedział'', ale nadal mi się to pieprzy. Cóż, nauczycielki zbyt dobrej z języka polskiego nie miałam, co mnie w sumie nie usprawiedliwia.
      Przepraszam za błędy i jeszcze raz dzięki za rady, to naprawdę bardzo pomocne!

      Usuń
  4. Bardzo ciekawie piszesz, historia mocno się rozwija i muszę przyznać, że bardzo się wciągnęłam :)

    Zostałaś nominowana do Liebster Blog Adwrd przez http://sunshinelittlestory.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny.
    Serdecznie zapraszam do mnie :)
    http://how-to-be-proud.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  6. wcale nie gówniany ;p początek sweet, jej relacje z Ellem jeszcze lepsze. uwielbiam czytać i uśmiechać się do ekranu, a tak właśnie było :) nie mogę się doczekać tego, co dalej będzie z Rossem, więc lecę do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  7. początek mega ojaa i w ogóle bardzo mi się podoba to,że ona się przyjaźni z Ellem bo zawsze pomijając fakt,ze Ross jest głownym bohaterem ff to 'drugoplanowa' role gra Riker tzn nie drugoplanowa tylko no wiesz o co mi chodzi bejbik niee mega mi sie to podoba i wgl fajnie,ze ich relacja się polepsza dobra podobnie jak Klima lecee do nastepnego bo mam zaleglosci za ktore przepraszam ale jak chcemy kiedys zabalowac w Hollywood to musze zarabiac haha buziaczkiiii ;333

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie prawda, że rozdział jest zły!!!
    Jest dobry a nawet bardzo! Podobają mi się poboczne wątki, które wprowadzasz, też są ciekawe i przyjemnie się je czyta. Jestem ciekawa co dalej z Sophie i Rossem 😍

    OdpowiedzUsuń